Ostatni rejs RMS Lusitania


Zapowiadane największe liniowce Cunard Line, RMS Lusitania, Mauretania oraz Aquitania stały się wielkim sukcesem i w pełni usprawiedliwiły ogromne wysiłki organizacyjne, nakłady pieniężne i prognozy. Były to statki pionierskie pod względem technicznym, które niejako otworzyły kolejny rozdział w konstrukcji, a zwłaszcza w napędzie turbinowym, który sprawiał, że statki rozwijały niesamowitą prędkość 28 węzłów (oprócz dobudowanej po sukcesie RMS Olympica White Star Line RMS Aquitanii, która rozwijała prędkość 24 węzłów) co sprawiło, że w krótkim czasie oba statki zdobyły Błękitną Wstęge, a Mauretania była przez cały czas swojej długiej kariery niezwyciężona pod tym względem, trzymając ją dla siebie przez 20 lat, w międzyczasie podbijając tylko własny rekord odebrany w 1929 roku przez SS Bremen.

RMS Mauretania

Rząd postanowił udzielić Cunardowi na 20 lat pożyczki w wysokości 2,6 mln funtów na oprocentowaniu 2,75% pod warunkiem budowy w Wielkiej Brytanii dwóch liniowców (o której przebiegu pisałem trochę tutaj) zdolnych utrzymać średnią prędkość 25 węzłów na oceanie w średnich warunkach pogodowych oraz dodatkowo 150 tys. funtów corocznie na ich eksploatacje.

Oba statki miały być ponadto do dyspozycji admiralicji w wypadku wojny. Przedsiębiorstwo Cunarda zostało uznane jako instytucja czysto brytyjska, subwencjonowana i pod opieką kontroli państwa, co spowodowało nawet zmiany w jego statucie. Nie mogło ono korzystać z obcych kapitałów, jego kierownictwo mogli sprawować tylko obywatele brytyjscy, żadna obca organizacja nie mogła być jego udziałowcem ani nie mogła go kontrolować. Budowa wszystkich jego statków osiągających prędkość powyżej 17 węzłów miała być zatwierdzana przez admiralicję. Statki musiały być przystosowane do szybkiego konwertowania ich na jednostki o charakterze wojennym w razie potrzeby: musiały mieć, nawet podczas spokojnych lat, urządzenia dla dział oraz amunicji i nie mogły być wydzierżawiane obcym. Wymagano, aby oficerowie i 75% załogi było Brytyjczykami, większość z nich należała do rezerwy marynarki wojennej. Miała to być też dla niej świetna szkoła. Prócz tego zobowiązania Cunard miał nadal umowę o przewóz poczty najszybszymi statkami, którą zdobył już w 1839 roku. Jako pierwsza ruszyła budowa RMS Lusitania.

Gdy w końcu wybuchła Wielka Wojna okazało się, że Lusitania nie działałaby tak dobrze pod banderą wojenną. Była ona wprawdzie przystosowana do służby wojennej, ale statki tej wielkości co Lusitania są jako krążowniki pomocnicze za duże, mają mały zasięg pływania, są kosztowne i delikatne. Wobec tego statek miał odbywać normalne rejsy transatlantyckie raz w miesiącu, ze zmniejszoną z 25 do 21 węzłów prędkością.

RMS Lusitania

We wczesnym roku 1915 zagrożeniem podczas Pierwszej Wojny Światowej stawały się łodzie podwodne. Na początku były używane przez Niemcy jedynie do okazjonalnego zatapiania jednostek wojskowych – osiągały coraz częściej spektakularne sukcesy. Potem niemieckie U-Booty zaczynały atakować statki handlowe, jednak zawsze zgodnie z pewnymi zasadami. Potem na pewien czas postanowiono zakończyć kampanię łodzi podwodnych. Wszystko się zmieniło, gdy 4 lutego 1915 roku ogłoszono, że morza wokół wysp Brytyjskich są strefą wojenną – „od 18 lutego wszystkie statki będą zatapiane bez ostrzeżenia”. Było to groźnie ostrzeżenie, ale świat nie przeczuwał zupełnie jakie mogą być w rzeczywistości nowe formy wojny (nie bez powodu przecież nazywaną Wielką), podobnie jak i później w Drugiej Wojnie Światowej. Do ostrzeżenia więc nie przywiązywano należytej uwagi, zwłaszcza, że Stany Zjednoczone były jeszcze państwem neutralnym.

Tak więc podczas gdy wiele innych statków zostało wezwanych do wojennych obowiązków, Lusitania pozostawała na trasie. Opuściła 54 nabrzeże w Nowym Jorku 1 maja 1915 roku na podróż powrotną do Liverpoolu. Ambasada Niemiecka w Waszyngtonie wydała ostrzeżenie admiralicji tego samego kraju 22 kwietnia, które było publikowane w gazetach i wśród ofert rejsów do Europy:

Fot. wikipedia

UWAGA!

Podroznym z zamiarem wyplyniecia w podroz Atlantycka przypomina sie, ze stan wojny pomiedzy Niemcami i jej sojusznikami a Wielka Brytania i jej sojusznikami istnieje; ze strefa wojenna objete sa morza wokol wysp brytyjskich; ze (…) jednostki noszace oflagowanie Brytyjskie, lub sojusznicze, sa narazone na zatopienie w tych wodach i pasazerowie podrozujacy nimi robia to na wlasne ryzyko.

RMS Lusitania wyruszyła z Nowego Jorku 1 maja, mając na pokładzie 1959 pasażerów i załogi. Podano, że wiezie transport pustych skrzyń amunicyjnych i wyroby skórzane dla wojska, ale Niemcy podejrzewali, że znajdują się tam także inne materiały wojenne.

Rano 6 maja, Lusitania była 1210 km od północnej Irlandii. O 5:00 7 maja, statek znajdował się tylko 190 km na zachód od Fasten Rock. Spotkała tam jednostkę patrolującą Partridge. O 8:00 kapitan William Turner kazał zmniejszyć prędkość z 21 do 18 węzłów z racji zbliżania się do celu oraz sporej mgły, która za jakiś czas jednak ustąpiła. Transatlantyk była coraz bliżej śledzącego ją U-20, który wyburzony ok. 13 zbliżał się do niej z prędkością 9 węzłów. Gdy jednostki były oddalone o 3 kilometry, Lusitania skręciła. Kapitan U-Boota, Walther Shwaiger, bał się, że straci cel, jednak liniowiec po chwili skręcił w drugą stronę, co dało łodzi podwodnej idealną swobodę ataku. W oddaleniu o 700 metrów odpalił w nią jedną torpedę, która uderzyła w statek o 14:10. W słowach kapitana łodzi podwodnej:

Torpeda uderzyła w sterburte statku powodujac nadzwyczajnie duzy wybuch, ktoremu towarzyszy ogromny dym. Eksplozja spowodowala druga eksplozje, pewnie gdzies w ladowni i maszynowni,  Statek natychmiast zaczal sie zatrzymywac, z czego czesc dziobowa zaczela gwaltownie przechylac sie w strone wody. Nazwa „Lusitania” byla bardzo widoczna ze swoimi zlotymi literami na dziobie tuz nad powierzchnia.

Na pokładzie Lusitanii, Leslie Morton, osiemnastolatek, spoglądał na morze. Nagle dostrzegł na powierzchni wody delikatne linie piany biegnące do statku. Krzyknął przez megafon, że „w kierunku statku, od strony sterburty, zmierzają dwie torpedy!” sądząc, że piana wynika z dwóch pocisków, a nie jednego, jak było. Torpeda uderzyła Lusitanię pod mostkiem powodując dużą wyrwę w kadłubie oraz posyłając ogromną ilość wody nad powierzchnie. „To brzmiało jakby młotek o milionie ton uderzył boiler parowy sto stóp nad ziemią.”.  Chwilę potem jednak była druga, silniejsza eksplozja, posyłając gejzer wody, węgla i pyłu daleko nad pokłady Lusitanii. Dzienniki na pokładzie U-20 twierdziły jednak, że wystrzelono tylko jedną torpedę.

Ken Marshall dokładnie maluje moment tragedii.

Morze w tym czasie było spokojne, pogoda łagodna. Statek gwałtownie chylił na prawą burtę i na dziób. Agonia Lusitanii trwała niespełna 20 minut, jej dziób szybko zanurzył się, a rufa wzniosła wysoko. Statek szedł na dno, a gdy uderzył dziobem o sięgające 94 metry dno, przechylił się i opadł na nie bokiem. Na pokładzie panował ogromny chaos i hałas – kilkaset pasażerów gromadziło się na pokładach promenadowych i w ogromnym pośpiechu trzeba było przygotować, załadować i opuścić łodzie ratunkowe z panikującymi pasażerami, było z tym wiele problemów. W zasadzie normalnie do wody spuszczono małą ilość tych szalup, sama ta czynność była ogromnym wyzwaniem, a co dopiero przy powiększającym się przechyle, który sprawiał, że wiele szalup i tak było bezużytecznych – wiele z nich się wywróciło, wyrzucając pasażerów kilka lub kilkadziesiąt metrów do powierzchni wody, inne wywróciły się przez ciągły ruch statku już po ich zwodowaniu. Wiele z łodzi, przez pośpiech i niedbałość oficerów, wywracało się jeszcze na pokładzie, miażdżąc ludzi pod nimi i posyłając ich w ogromnym nacisku z tarciem szorstkiego pokładu na dół, w stronę dziobu, do wody. Wielu pasażerów próbowało schodzić po linach wodujących łodzie, często spadali z trzaskiem do wody, masowo jednak poprzez chaos na pokładzie szalupowym i promenadach ludzie spadali z krzykiem do wody. Wielu z nich też, uwięzionych, z czasem przerażająco szybko zalewała woda, gdyż statek szybko szedł pod wodę. Ciężko jest opisać to co się stało przez te 20 minut.

Kapitan Turner pozostał na mostku dopóki zmyła go woda. Zabrał ze sobą dziennik kapitański i mapy. Udało mu się przeżyć katastrofę uciekając od statku i znajdując krzesło, którego się trzymał. Trzy godziny później wyciągnięto go z wody. Przez to, że ostatni zapis w dzienniku wykonał na trzy minuty przed storpedowaniem wiadomo było, jaką prędkość statek utrzymywał oraz jaka była jego lokalizacja podczas katastrofy, co pozwoliło po wojnie odnaleźć wrak. Statek aż do zatonięcia przemierzył 3 kilometry hamując, zostawiając za sobą gruz i tonących ludzi. 764 ocalałych pasażerów przewieziono do Queenstown w Irlandii, zginęło 1,195 osób. W następnych dniach Cunard Line zaproponował miejscowym rybakom i lokalnym marynarzom aby zajęli się pływającymi ciałami. W sumie odzyskano 289 ciał, z czego 65 nigdy nie udało się zidentyfikować.

„Trop Lusitanii”

Katastrofa Lusitanii była wstrząsem dla całego świata. W pamięci pozostawała oczywiście katastrofa RMS Titanic sprzed trzech lat, ale obecną spowodował podstępny atak, godzący z premedytacją statek pasażerski, drugi na świecie co do wielkości (pierwszym był RMS Olympic). ogólne oburzenie na ten akt piractwa przyczyniło się do przystąpienia w 1917 roku Stanów Zjednoczonych do koalicji przeciw Niemcom i ich sojusznikom. W Irlandii, w pobliżu Cork, postawiono ze składek społecznych pomnik ofiarom katastrofy, podczas gdy w Niemczech wybito medal pamiątkowy i triumfalnie opisywano ten wyczyn.

„Podnieście miecz sprawiedliwości” – plakat propagandowy namawiający do działań wojennych z Lusitanią w tle.

W latach 70 XX wieku Brytyjska admiralicja podała jednak, że Lusitania na swoim pokładzie miała ładunek o charakterze militarnym: kartridże 7.7×56mmR, 1250 skorup naboi 3 calowych, kilka skrzyń niewybuchowych bezpieczników – wszystko to z dokumentem i pieczątką nowojorskiego portu, zgodnie z amerykańskim prawem przewożenie takiej broni było wówczas legalne, gdyż nie była to broń ciężka. Nie wiadomo było znów, co spowodowało drugi wybuch, gdy nie wypalono drugiej torpedy.

W 1993 roku Dr. Robert Ballard, który był osławiony za odnalezienie wraku Titanica oraz Bismarcka dowodził ekspedycją do wraku Lusitanii. Wysunął teorię mówiącą, iż drugi wybuch to prawdopodobnie sprawka węgla – stwierdził, że pył w zasobnikach, który został wyrzucony w powietrze po uderzeniu torpedy o burtę stworzył chmurę, z a z możliwej iskry ogień przemieściłby się po chmurze, po całym składzie węgla powodując drugą eksplozję.

Pierwszy wybuch był wystarczający by spowodować zatonięcie statku, bez drugiego jednak byłoby ono o wiele bardziej spowolnione, co skutkowałoby o wiele mniejszą liczbą ofiar.

W 3 lata po katastrofie sławny animator Windsor McCoy stworzył film animowany pt. Zatonięcie Lusitanii który dość dokładnie pokazuje przebieg tonięcia.

Dodaj komentarz